wtorek, 8 maja 2012

Katastrofa


Przyszedł, tak jak się tego spodziewałem, bałem się że może tak się stać. Niestety nie pomyliłem się. Zawsze kiedy postawię przed sobą jakiś cel, "ON" przychodzi. Przychodzi i mnie wkur...ia. No bo po co on tu przylazł. Dziad jeden. 

Zaczynając przygodę z bieganiem amatorskim wiedziałem że, jestem tylko człowiekiem i mam swoje chwile słabości. Wiedziałem że, moja słaba wola jest najgorszą rzeczą jaka może mnie odciągać od planów treningowych. I stało się. W okresie święta majowego "leń" powrócił. Pierwszego maja zaplanowany trening został zrealizowany. Przebiegnięte 6 km i satysfakcja, że daję radę. Ale już dzień później imprezka, grillowanie które przeciąga się w czasie do końca weekendu. Czasu na trening pod dostatkiem, ale wiadomo przyszedł leń. A to pogoda nie ta, a to grill, a to dzieckiem trzeba się zająć - każdy powód dobry, byle tylko nie wyjść się poruszać.

Koniec z tym dziadostwem. Dzisiaj wstałem przed piątą z chęcią wygrania z leniem. Zaglądam przez okno i się poddaję po raz kolejny. Plucha i deszcz byli dzisiaj kolejnymi przeciwnikami w skutecznej próbie wznowienia treningów. Kur...a czego nie ma we mnie tyle siły, by realizować swoje cele. 

Jestem w pracy i cały czas się zastanawiam. Skąd się bierze to nastawienie. Wiem jedno dzisiejszy wieczór w całości poświęcam bieganiu. Jeżeli dzisiaj się nie uda to sam nie wiem co może mnie zmotywować do solidnego i sumiennego treningu.




1 komentarz:

  1. U mnie sprawdza sie metoda małych kroczków. Jak mi sie nie chce to sobie myslę, że wycho tylko na 10 min i zawsze mogę wrócić jak będzie źle. Nigdy nie jest tak źle!

    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń