wtorek, 11 grudnia 2012

Podsumowanie ostatniego tygodnia

Zeszły tydzień był dla mnie okazją do oceny czy da się przebiec zakładane przez plan FIRSTA, początkowe dystanse treningu. Trzykrotnie udało mi się wyjść na trening, z czego sobotnie wybieganie było najdłuższym w mojej początkowej przygodzie biegacza. W sobotę warunki do treningu były idealne. Na zewnątrz temperatura wynosiła -5 stopni. Bezwietrznie, bez opadów. Z żoną dogadałem się co do opieki nad moim sportowym dzidziem. Szymek poszedł spać a ja ruszyłem na swoją optymalna trasę.
W mojej miejscowości nie ma za wielu biegaczy, ciężko spotkać kogoś kto przy -5 stopniach chciałby sobie pobiegać. Dlatego tez mijając kolejnych przechodniów czy jadące z naprzeciwka samochody widziałem w ich oczach politowanie dla samotnego biegacza. Nic to. Biegło się naprawdę super, dlatego też mając dużo siły stwierdziłem że warto by podregulować rekordzik w przebiegniętych kilometrach. Trasa na Blizne, ma bardzo płaski charakter bez niepotrzebnych wzniesień, czy spadków. Dlatego tez aby ją urozmaicić zmieniłem trasę w czasie biegu dodając parę podbiegów. 
Na koniec wyszło ponad 13 kilometrów w średnim tempie 5:51. Wynik z którego się cieszę, tempo również dosyć dobre jak na początki przygody z bieganiem. Biegło się dosyć swobodnie, bez żadnych kryzysów. Coraz bliżej do granicy półmaratonu. A gdzie to jeszcze do pełnego królewskiego dystansu. Na tym etapie, wszystko wydaje się takie odległe. Ale wiem że krakowski maraton zbliża się w coraz szybszym tempie. Trzeba sobie wyrobić normę trzech treningów tygodniowo i trzymać się jej bezwzględnie. Wiem że, kaprysy pogody mogą być skutecznym przeciwnikiem biegacza, ale siła woli na razie nie opuszcza. Oby tak dalej.
Trening uzupełniły dwa treningi po 7 km. Coraz lepiej wygląda licznik kilometrów, w końcu jest się czym pochwalić. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz