piątek, 20 kwietnia 2012

Premierowy trening

Dzisiaj rozpocząłem przygotowania do "operacji" CRACOVIA MARATON. Wieczorem dnia poprzedniego natłukłem żonie do głowy, że choćby nie wiem co się działo jak usłyszy budzik o 4:45 nad ranem ma mnie wyrzucić z łóżka. Budzik zadzwonił, a żona smacznie śpi, za oknami ciemno wstawać się nie chce. No cóż włączyłem "sleepa" może za pięć minut przyjdzie większa ochota. Śpię dalej, czas szybko minął, kolejny sygnał budzika żona wkurzona wywala mnie z wyra. Idę do kuchni, robię pół kromeczki z dżemem i siadam na wc. Mój organizm jest tak ustawiony, iż zaraz po przebudzeniu muszę skorzystać z potrzeby oczyszczenia organizmu. Nic to 5:05 gotowy. Ubrany w dres rozpoczynam rozgrzewkę na tarasie. Rozciąganie, które trwa raptem dziesięć minut i ruszam na trasę. Brzozów to spokojne miasto liczące około 8 tysięcy mieszkańców, każdy praktycznie zna się z każdym, ale o 5 nad ranem spokój jest jeszcze bardziej odczuwalny. Gdyby nie to że, przez miasto ciągnie się droga wojewódzka biegnąca w Bieszczady i na drodze już jest odczuwalny ruch samochodów,  można by było powiedzieć że miasto wymarło. Tylko jeden głupiec w czarnym plastronie przebiera nogami i pokonuje kolejne kilometry.
Trasa została zaplanowana z wyprzedzeniem, dzień wcześniej korzystając z mapy google wynikało że, do przebiegnięcia będę miał 5 km. Dystans nie za długi, ale na pierwszy raz po praktycznie rocznym rozbracie z ruchem dość znaczny. Średnie tempo jakim pokonywałem kolejne kilometry wynosiło ok 6:00/km. Powoli ? Raczej tak, ale nie chodziło tutaj o żyłowanie się w celu osiągnięcia jak najlepszego rezultatu. Spokojny, swobodny bieg miał być przetarciem przed treningami. Cały bieg trwał 30 minut. Dystans pokonany według mapy google to 5 km. A dystans pokonany wg.http://www.geocontext.org/publ/2010/04/profiler/pl/ wyniósł 4,4 km. Nie wiem skąd taka duża rozbieżność, ale trzeba to wyjaśnić dokładnie mierząc trasę. To w najbliższym czasie. Poniżej profil trasy i jej ukształtowanie:


Podsumowując dzisiejszy trening, stwierdzam że tempo nie było za wysokie, pewnie poradziłbym sobie dyktując troszkę szybszy bieg - ale może wkrótce. Podczas biegu odczuwałem ciężar własnego ciała i nie przyzwyczajone do biegania nogi zaczęły mi dokuczać już na pierwszym kilometrze. Biegam w butach nie przystosowanych do biegu, są to turfy adidasa (buty na sztuczną murawę) z gumowymi wypustkami.



Komfort biegu jest w nich nijaki. W najbliższym czasie planuje wybrać się na zakupy po sprzęt. Szkoda tylko że nie ma w najbliższej odległości sklepu z fachowym doradztwem w tej dziedzinie. Wg. moich obserwacji ląduje na zewnętrznej stronie stopy. Jestem supinatorem, ale wolałbym aby stwierdził to fachowiec. 

Ps. Wieczorem udało się jeszcze pojeździć na rowerku stacjonarnym. 7, 5 km musiało wystarczyć, gdyż syn wzywał ojca do uśpienia

1 komentarz:

  1. Zdecydowanie polecam zakup lepszych butów. Nie muszą być drogie, ale powinny być do BIEGANIA - szkoda nóg.
    Pisałeś, że masz parę zbędnych kilogramów - uważaj zatem by zbyt szybko nie dokładać im obciążenia i przez to nie nabawić się kontuzji. Warto oprócz biegania poćwiczyć trochę w domu, zwłaszcza nogi (proste ćwiczenia znajdziesz np. na bieganie.pl). I nie przesadzaj z tym rowerem - odpoczynek to ważny element treningu ;-)

    OdpowiedzUsuń