poniedziałek, 26 listopada 2012

Małymi kroczkami

Dla jednych sezon się kończy, dla innych zaczyna. Wielu blogerów wrzuca w neta podsumowanie ostatniego roku. Jedni dumni, szczęśliwi z osiągniętych rezultatów inni wręcz rozczarowani rokiem 2012. Tak jak w życiu bywa raz na wozie raz pod...
Ja nie mam czego podsumowywać gdyż nie nabiegałem zbytnio wielkiego kilometrażu. 
O ile kwiecień był dla mnie momentem przełomowym (z racji tego iż zacząłem biegać iż zabrałem się za pisanie tego bloga) o tyle dalsze miesiące były okresem stagnacji i rozwijającego się rozczarowania.
Kilometraż stanął w miejscu na długie miesiące, blog też odpoczął od moich wypocin. Jednym słowem 
ROZTRENOWANIE w trakcie sezonu. 
Na całe szczęście z bieganiem jest tak, że nie koniecznie żegnasz się z nim na zawsze. Tak jest w moim przypadku. Cały czas moim celem jest maraton w Krakowie. Tutaj nic się nie zmieniło, poza tym że gdybym sumiennie trenował od kwietnia czyli od początku mojego biegania to teraz byłbym w zupełnie innym miejscu aniżeli jestem.Niestety pretensje mogę mieć tylko i wyłącznie do swojej osoby. Ale po co? Do kwietnia sporo czasu i zamierzać zmierzyć się z wyzwaniem jakim jest krakowski maraton. W listopadzie zabrałem się za treningi i może na tą chwilę nie wyglądają zbytnio imponująco, to ten miesiąc zakończę z "rekordem" przebiegniętych kilometrów. Może dla niektórych to śmieszny kilometraż, dla mnie oznaka iż małymi kroczkami w końcu osiągnę to co powziąłem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz